niedziela, 23 stycznia 2011

bo śnieg.

http://www.formspring.me/molloved       
wróciłam. chciałam tam jeszcze trochę zostać ale z drugiej strony ile można wytrzymać bez internetu?
pozdrawiam najlepszego kuzyna świata. prześmiesznego kuzyna. niby z wojska, a i tak śmieszny. 
jego odpowiedzi na pytania podczas śniadania - Gdzie dziś idziemy? - hmhmyhyhmyhayaa * buzia zapełniona jajecznicą* 
i szukanie baterii. kuzyn: kup mamo jutro dwa paluszki. ciocia: *szuka czegoś w szkatułce* kuzyn: nie wyciągaj mi tu baterii z 1996 roku tylko nowe mi kup.
- denerwuje mnie ten kot. - kota za ogon, otworzyć okno i niech udaję ptaszka. 

- kiedyś też umiałem grać na gitarze. potem wprowadzili struny i już mi nie szło. 
- masz pozdrowienia od Jurka. - o dzięki... a od którego?
i polecam wspólne oglądanie meczu piłki ręcznej.
- no i po co się szwed pchał. przecież widział, że polak stoi.
no i dostałam od niego muszle z Morza Śródziemnego jak przypuszczam. wielki szacun.
a tak poza tym było miło i przyjemnie. 24 h w pociągu. licząc drogę tam i z powrotem. w tym miejscu dziękuję Szymkowi W. za duchowe dotrzymywanie towarzystwa przez całą drogę, a przynajmniej dopóki nie padła mi bateria w telefonie. te ciekawe opowieści o dobrym filmie i dobrym obiedzie. nie ma to jak wykorzystać cały pakiet 500 smsów do jednej osoby. kilka zostało.
polecam mój napad śmiechu w pociągu i miny pasażerów. i przesiadki we Wrocławiu o 5.00 i 23.00.
polecam też to, że zrobiłam więcej zdjęć przez te 3 dni niż przez 3 lata. nie wiem kiedy ostatni raz się tak nachodziłam. warto było. na razie idę się wyspać. 
podsumowując te kilka dni dwoma słowami: FUCK YEA.




pjona :*


Poprawianie poduszki, czy przekręcanie się z boku na bok nie pomoże. Tutaj potrzebne jest Twoje *dobranoc*. ♥



1 komentarz: