wtorek, 26 kwietnia 2011

fizyka.

Słońce zaczyna rozmrażać zlodowacenia 
w okolicach klatki piersiowej.


Śliczna pogoda, powoli czuć wakacje. Niestety, jak to często u mnie bywa, nauka wszystko psuje. Jutrzejszy sprawdzian z fizyki niszczy całą chilloutową atmosferę. Zrobiłam dziś wszystko co się dało, byle nie zabierać się za naukę. Posprzątałam pokój, co rzadko mi się zdarza, nawet wypastowałam buty. Przez szkołę robię coraz dziwniejsze rzeczy. Pomijając to wszystko, jak już wcześniej wspominałam w środę przyjeżdża siostra, a jak się okazało za tydzień przyjeżdża druga, więc to będzie najlepszy miesiąc. ZAKUPY i obżarstwo! Chociaż w sumie MAJ i tak jest najlepszym miesiącem, nie zapominając o sobotnich planach najbliższego ogniska. Do wakacji zostało 56 dni, w tym soboty i niedziele, trzydniowy wyjazd na rekolekcje do Dubiecka. Jeśli się nam uda zorganizować to może wycieczka klasowa. Także jest sympatycznie.

p.s Nienawidzę oddziaływań i tych magnetycznych, elektrostatycznych i tych grawitacyjnych. -.-

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz